Niedawno wstał dzień, dla nas trzeci tutaj. Ku naszemu wielkiemu zdziwieniu niebo jest bezchmurne (sic!). Oczywiście nie chcę zapeszać, ale pogoda iście letnia. Z dnia na dzień czujemy się lepiej, organizm chyba powoli zaczyna przyjmować do wiadomości, co i jak. Za kilka godzin opuszczamy hostel i jedziemy na lotnisko po samochód. Koniec przyjemnego dachu nad głowa i początek przygody:) 10 km za miastem zaczyna sie prawdziwa Alaska. Wczorajszy dzień spędziliśmy zwiedzając miasto, byliśmy w Visitors Center (liczne eksponaty, darmowe informatory, itp), w Reselution Park - widok na ocean i okoliczne góry (Denali nie było niestety widać, bo chmury), potem poszliśmy do księgarni, a potem do muzeum, które okazało się niezwykle (szczegóły po powrocie, ale powiem tyle że można by tam spędzić cały dzień i się nie nudzić). Po obiedzie zaliczyliśmy taką drzemakę, ze ledwo się dobudziliśmy po 2 godzinach. Wieczorem poszliśmy zwiedzić pobliski cmentarz, który właściwie przypomina nasze parki. Wieczorne słońce znowu nas rozleniwiło:) Były widoki na góry, ale wciąż zasłonięte przez budynki i slupy wysokiego napięcia. Dziś ruszamy do Wasilli, przez Eagle River i Palmer.
Ponieważ wysyłamy te wiadomości do kilkoro z Was:
Z góry przepraszam, że nie odpisuje indywidualnie na Wasze maile, ale nie mam po prostu możliwości spędzić zbyt dużo czasu przed komputerem (bo jest tu tylko jeden i kolejka).
Następny kontakt mailowy może być dopiero za kilka dni, ponieważ nie wiemy gdzie w następnym miejscu będzie internet. SMSy dochodzą, jakby co.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz