środa, 25 sierpnia 2010

"Outer Town Cabin"

Pierwszym odglosem, ktory nas zbudzil byl pikajacy ekspres do kawy, ktory automatycznie wlacza sie 10 minut przed biologicznym budzikiem naszego gospodarza. Kiedy ten wstaje kawa jest gotowa. Probujemy spac dalej. Drugi odglos zaklocajacy blogi sen w temperaturze 67*F to wstukiwane na patelnie jajka. To juz w sumie wystarczylo, zeby sie dobudzic.. okolo 6:00 rano:) Pozegnalismy sie, bo Ben musial juz jechac do pracy i zostalismy sami. Teraz robimy sobie sniadanie: zupa + tosty (jakos u nich mi zawsze wychodza i sie nie przypalaja?), pomidory, kawa. Nauczylem sie gotowac wode w mikrofali, bo u nich inaczej sie raczej nie da. Nie maja tu czajnikow. Herbaty nie pija, a kawe robi ekspres. U Bena jest cieplo. Bardzo:) Najcieplej jak do tej pory. Uzywa piecyka na rope, bo jest tania i podkreca temperature. Przed chatka zawsze siedzi pies, ktory para sie stukaniem ogonem w drewniany podest, za kazdym razem kiedy tylko ktos wychodzi. W zagrodzie obok stoi sobie slodki jak (yak), ma male urocze rozki, jest caly czarny i jak sie skonczy go glaskac to biegnie za toba i wsuwa lepek miedzy kolana, ze jeszcze jeszcze:) Generalnie sielanka. Nie mozna tego porownac do zycia w miescie. Inny mikrokosmos. Powoli zbieramy sie, pakujemy bety do auta i bedziemy ruszac w jedynym slusznym kierunku, czyli na polnoc. Jeszcze troche Alaska i Outer Range przed nami, a potem rowniny przed Fairbanks. Pogoda nadal sie spisuje. Buziaki dla wszystkich:)

1 komentarz:

wlad pisze...

"Na północnym skraju Alaska Range, nim nieforemne zwały szczytu J.N McKinley i otaczających go górek zetkną się z równiną Kantishna, rozciągają się niższe zbocza, zwane Outer Range, które wyglądają jak skotłowany koc na niepościelonym łóżku."
Jak widzisz śledzę waszą wędrówkę. Pozdrawiam.